Ciemna stopa pozostawia ciemny ślad na pokrytym kurzem stopniu. Kurz wziął się znikąd. Bo skąd indziej?
A teraz przywarł do ciemnej stopy w miłosnym uścisku.
Do nagiej, ciemnej stopy wspinającej się na strych.
Oprócz ciemnej stopy, jest i druga – tak samo ciemna, tak samo pokryta kurzem. Jest jeszcze właściciel tych stóp. Obu naraz i każdej z osobna. Ich posiadacz – tak samo ciemny jak one, choć mniej ukochany przez kurz. Wchodzą na górę razem, bo razem raźniej. Stopa, stopa, a nad nimi posiadacz stóp. Tak samo ciemny jak one.
A oto i strych. Ciemny, zakurzony. I stopa, a za nią druga – powoli, niepewnie. Jeżeli nie widać zagrożenia pojawi się też właściciel stóp. Ale to nie tym razem.
Tym razem kurz wspiął się gwałtownie po stopie, przez łydkę, kolano, uda, lędźwie dostał do pępka i szybko, niezauważalnie wcisnął się do gardła właściciela. Zaatakował.
I nagle łoskot. Stopy na miejscu – tam gdzie stały – spoglądają po sobie, rzucając płochliwe spojrzenia na posiadacza. Nie żyje, mamroczą cicho. Po krótkiej chwili zadumy zrywają się do biegu. I choć zwykle wytrzymują dużo, potykając się spadają ze schodów, ciągnąc za sobą martwe ciało właściciela.
Trudno mi to skomentować.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony, sytuacja przedstawiona w bardzo ciekawy sposób. Z innej, tekst na tyle krótki, że raz - nie spodziewa się tak nagłego zwrotu akcji, dwa - czegoś brakuje. Trudno uchwycić czego, bo teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu, i nic więcej nie potrzeba, ale mimo wszystko pierwsze, co poczułam po przeczytaniu, to pustka.
Generalnie to chyba brakuje wszystkiego.
OdpowiedzUsuńTo tylko taki stary szkic, żebym widziała jak działa szablon, nie sądziłam, że ktokolwiek go przeczyta.
Niemniej, dziękuję za opinię. ;)
Miękko
Szablon bardzo ładny. Jestem beztalenciem w zakresie szablonów, ale obiecuję sobie swój zmienić. ;d
OdpowiedzUsuńJak Ci na imię, Miękko?
O, dziękuję, bardzo mi miło, bo dopiero poskramiam blogspota i staram się jakoś opanowywać te jego możliwości. O, robienie szablonów wcale nie jest aż takie trudne (to znaczy takich bardzo podstawowych). W zasadzie szło mi coraz lepiej na onecie, ale z okazji tego, że szaleje, wylądowałam na blogspocie (prócz jednego opowiadania, które postaram się na onecie zamknąć, bo po prostu szkoda mi komentarzy), gdzie dopiero się uczę.
UsuńW zasadzie nie lubię się dzielić takimi informacjami publicznie, ale mogę ci odpowiedzieć jakąś bardziej prywatną drogą.
mój mail w tych blogowych kwestiach to lil.cangaroo@gmail.com ;d
UsuńTo taki typ tekstów, które ciężko mi skomentować, bo tak naprawdę nie wiem, co mam napisać. Podobało się, nie podobało? Nawet sama nie jestem w stanie tego stwierdzić. W jakimś stopniu pozostaje w pamięci. I tylko tyle.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Alabamą, czegoś zabrakło i to pozostawia taki niedosyt. Chciałoby się więcej, aż się prosi, żeby to rozwinąć.
Urzekł mnie pomysł, tak, zdecydowanie. Na pewno oryginalny i niespotykany, bo kto by pomyślał o napisaniu tekstu z perspektywy stóp.
Ścielę się,
Psia Gwiazda.
To może w takim razie jeszcze kiedyś to rozwinę. W sensie napiszę nową wersję rozszerzoną. ^^
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam,
Miękko.
Matulu, czuję się jak jakiś wazeliniarz, serio.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, Stopy są zdecydowanie moim ulubionym tekstem, które dzisiaj u Ciebie przeczytałam. Po pierwsze dlatego, że zastosowałaś ciekawą strukturę i inne spojrzenie na świat - spod stóp. Tu z kolei jest trochę inaczej. Nie ma poetyzmu ani romantyzmu, jak na przykład w "Bukiecie". Zdania się względnie prosto skonstruowane i w tym ich urok i piękno. :)
Lubię zakończenie, bo szybkie i niecodzienne. Tak myślę, że inne by nie pasowało.
Na dzisiaj już kończę, poinformuję, że dodaję do obserwowanych i zaproszę jeszcze do siebie na Niebyt. :)
O, to cieszę się bardzo, bo to dziwny tekst, fajnie, że jest ktoś, kto go polubił. ;)
UsuńDziękuję za wszystkie komentarze ogromne, zdziwiłam się niesamowicie, jak weszłam na mejla, a tam stos komentarzy na przemijaszu i aż trzy nowe osoby! Ogromnie dziękuję, że chciało Ci się zostawić kilka zdań o każdym z tekstów, które przeczytałaś, to ogromnie cenne dla mnie, dziękuję, dziękuję!
A byłam na Niebycie, nasłowotoczyłam i znalazłam Graala, fajnie było, nie powiem. ^^
Nah, bardzo polubił. :)
UsuńI widziałam, że byłaś na Niebycie, i cieszę się niezmiernie z powodu Graala, a jakże. Zapraszam jeszcze kiedyś, jak będziesz miała ochotę.
A Ty jeszcze czekaj, bo nie skończyłam zostawiać komentarzy. Także tego, strzeż się, albo zaciśnij zęby, albo nie wiem co.
Wpadnę, pewnie, zafollołowałam sobie bloglovinem, więc będę na bieżąco. ;)
UsuńTo ja zaciskam zęby i się strzegę naraz!
Och, miniaturzystka. <3 Też pisuję miniaturami. I nie odczuwam niedosytu tutaj. Uważam, że miniatury właśnie takie są - albo ogromnie treściwe, albo urwane, takie... niedokończone, prawda? Czasem jakby rodziły się z tych wszystkich zamglonych myśli, które mają sens, ale niekoniecznie kształt, a wyraz tak cichutki.
OdpowiedzUsuńOdrobinę przeszkadzają mi powtórzenia "stóp". Ale cóż z nimi zrobić? Właściwie... Może nawet i nadają swego rodzaju charakteru temu tekstowi. Ciekawy, zaskakujący zwrot akcji. Podoba mi się również budowa zdań, właściwie nie używasz wymyślnych słów, ale sposób w jaki się nimi "bawisz", gdzie je utykasz tworzy cudowny klimat.
Pozdrawiam.
A, ja to tam wszystko piszę, ale miniaturzystka to tak ładne określenie, że chyba będę się tak tytułować od dziś! Miniaturzystka Miękko, brzmi pięknie! ;)
UsuńO, tak, tak! I dlatego tak się trudno o nich wypowiadać, bo to urywki obłąkanych myśli autora i każdy je odczytuje inaczej. W tym też urok ich po części, ale niestety nie ma wielu osób, które są w stanie takie twory komentować, bo to naprawdę niezwykle trudne, także, ten, na wstępie (to znaczy bliżej środka jestem już pewnie albo końca nawet, noale...) ogromnie dziękuję za komentarz i za to, że Ci się chciało tych kilka chwil poświęcić i się zastanowić nad tekstem i coś napisać, dziękuję!
Zerknę na nie w takim razie i zobaczę, czy tekst nie będzie lepiej wyglądał bez nich, bo kto to w sumie wie. O, dziękuję za zauważenie tkania słownego, które z rozkoszą uprawiam, zdarza się, że odbiorca poczytuje to za błąd, co oznacza, że muszę jeszcze nad tym popracować, ale słowo docenienia ogromnie mnie do tej pracy zmotywuje.
Pozdrowienia serdeczne,
Miękko
Awww, bo oni się czepiają tkania, prawda? U mnie też. A to przecież daje taki uroczy efekt, kiedy potrafi się to właściwie przeczytać...
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego, że to obłąkane myśli autora, są najbliższe, takie niepoukładane, takie najbardziej nasze.
No właśnie! I tak oddaje to pomieszanie w głowie, ten taki, no, chaos.
UsuńTak, tak, tak!
Och, Miękko, pozwól, że nazwę Cię moją literacką bratnią duszą. :D
OdpowiedzUsuń